wtorek, 2 marca 2010

Przygody krowy Bernadetty cz. II

Bernadetta zostaje uratowana, trafia do szpitala psychiatrycznego. Cały pobyt w klinice specjalistycznej sponsoruje Master. Po długiej i wyczerpującej terapii spocona Krowa całkowicie wyzdrowiała. Myśli samobójcze znikły, a Bernadetta odzyskała chęć do życia. Szczególnie, gdy uświadomiła sobie, że jest zakochana. Częste odwiedziny Mastera były przyczyną jej zguby. Biedna Krówka nie potrafiła wyrazić swoich uczuć, a Masterem kierowało jedynie współczucie. To spowodowało kolejny atak depresji. Miłość... Tym razem skończyło się tragiczniej....

Bernadetta powiesiła się na splecionych, zużytych chusteczkach higienicznych. Jednak na miejscu był Bos (W pewnym momencie mogłoby się zdawać, że jest jak rycerz na białym koniu), odciął on Bernadettę. próba samobójcza nie skończyła się bez konsekwencji. Krowa zapadła w śpiączkę. Szef tabakowej mafii spędzał całe noce przy łóżku B. Jego serce biło w tym samym rytmie co krowy.

Po kilku tygodniach krowa zaczęła reagować na bodźce zewnętrzne, którejś nocy zaczęła muczeć przez sen. Wymuczała coś w stylu " Kocham Cię. Mój ci on. Master, ich liebe dich". Gdy diler usłyszał co muczy krowa zląkł się. Uciekł ze szpitala, wciągnął 60m ścieżkę tabaki i dopiero wtedy zrozumiał, że tak naprawdę kocha Bernadettę. Czym prędzej wrócił do szpitala( po drodze zahaczył o sklep ogrodniczy i kupił murawę piłkarską). Bernadetta już skakała po całym pokoju ze szczęścia, ale prawdziwe szczęście miało jeszcze nastąpić. Bos tabakowej mafii oświadczył się dla Krowy i podarował jej kawałek murawy.

Ślub stał się wydarzeniem roku. Wszystko było pięknie udekorowane liśćmi tytoniu. Panna młoda była ubrana w przepiękną koronkową czarną w białe paski suknię z welonem. Pan młody zaś w garnitur od D&G. Oszczędzę Wam pikantnych szczegółów, których zapewne większość z Was nie chciałaby usłyszeć i nie wspomnę o bieliźnie. na wesele byli zaproszeni najważniejsi ludzie ze świata tabaki. Cała ceremonia była tak wzruszająca, że wszyscy płakali ( może to jednak było spowodowane zbyt dużą ilością zażywanej tabaki). Punktem kulminacyjnym całego wydarzenia był pocałunek państwa młodych. Wszyscy się zastanawiali jak Krowa może całować się (namiętnie) z człowiekiem. Gdy jednak doszło do owego momentu stał się niezwykły cud. Nastała ciemność, a tuż po niej jasność. Krowa jaśniała jak tysiąc halogenów. Zmieniła się w piękna emo-księżniczkę( ze sznytami, ale to nie rzucało się aż tak w oczy). Głos z nieba wyjaśnił wszystkim zebranym, że tak naprawdę na Bernadetcie ciążyła klątwa. A teraz, gdy znalazła prawdziwą miłość( nie mowie tu o tabace) zły urok prysł. A ona mogła żyć w spokoju z wuje chrzestnym tabakowej mafii.

Diler i Krówka znaleźli prawdziwe szczęście. Kto wie, jakby skończyłaby się ta historia gdyby nie tabaka? A teraz? Żyli długo i szczęśliwie z gromadką małych tabakoćpunów.


Bajka jest dedykowana dla Bizmuta, jedynego konesera tabaki.

3 komentarze:

  1. ;] Bizmut-bos tabakowej mafii xD hehehe krowa Bernadetta wymiata na polskim śzczególnie ;] pamiętam pamiętam tę szaloną krowę.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo tak! Krówka Bernadetta jest zajebista ! normalnie lofffciam ją ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. to trochę przypomina historię Shreka i Fiony tylko z małym dodatkiem paru istotnych szczególików xD

    OdpowiedzUsuń

Recent News

Archiwum bloga

Współtwórcy