piątek, 26 lutego 2010

Przygody krowy Bernadetty cz. I

Dawno, dawno temu żyła sobie krowa. Żyła sobie spokojnie na zielonej łączce. Było jej tam tak dobrze... Każdy chciał mieć takie życie- codzienne dojenie, łąka pełna tabaki.

Jednak pewnego dnia jej życie wywróciło się do góry nogami. Bomba atomowa zniszczyła pole tabaki( i tak powstał chockapic). Biedna krowa straciła dom, ale to nie było najgorsze. Większą tragedią był głód, który jej doskwierał. Tak jak każdy ćpun tabaki na głodzie ciągle dostawała drgawek.
-Takie życie nie ma sensu- powtarzała sobie krówka. Depresja w jaką wpadła doprowadziła do tragedii. Piękna biała w czarne łatki krówka pocięła się ostatnim źdźbłem trawy jaki został na polu.

W tym samym czasie przystojny szef mafii tabakowej rozwijał swoją działalność na rynek Europejski i Afrykański. Sprzedawał tonami dla uzależnionych tabakowców, m.in. dla stad króweczek i byczków. Pieniądze jednak szczęścia nie dają, więc nasz człowiek nie był usatysfakcjonowany swoim życiem. Ciągle miał wrażenie, że czegoś mu brakuje, że coś cennego ucieka mu sprzed kinola.  Marian( bo tak miał na imię szef mafii) postanowił się wybrać w wyprawę poszukując źródła szczęścia. Po długiej wyczerpującej podróży trafił na wzruszający widok. On, przystojny znawca tabaki, tak bogaty, że aż szok ( SZOK), zawendrował na pole tabaki zniszczone przez bombę atomową. Wzruszył się tak, że przez 24. godziny płakał, płakał, płakał i płakał, płakał, a przez następne 24 godziny bujał się do przodu i tyłu, jak dzieci chore na chorobę sierocą. Gdy Marian doszedł do siebie zaczął dokładnie obchodzić dawne pole tabaki. Za spalonymi krzakami, czyli popiołem znalazł krowę, która wykrwawiała się ( do pobicia rekordu Wertera brakowało jej ok. 2 godzin). Jak porządny obywatel nasz mafioza zadzwonił pod 112 ze swojej super nowoczesnej, wypasionej komórki z polifonią. Niebawem zjawiła się pomoc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recent News

Archiwum bloga

Współtwórcy